Rozdział 10
Sasuke zachłannie przyciągał do siebie chłopaka. Delektował
się jego ustami, językiem, który badał podniebienie. Jego serce przepełniała
radość, której nie czuł jeszcze nigdy. W myślach uśmiechał się do siebie,
krzyczał ze szczęścia. Ile to już razy wyobrażał sobie tę scenę? Jednak żadna
nie oddawała tego jak się czuł teraz. To nie był sen. Naprawdę trzymał w
ramionach ukochanego chłopaka, całował go. Czuł jego ramiona otaczające szyję.
Dłonie wplecione w czarne kosmyki, robiące coraz większy nieład w zawsze
idealnie uczesanych włosach. Czuł jego oddech na swoich ustach, gorący oddech,
który coraz mocniej podsycał pożądanie. Westchnął głośno. Jego serce jeszcze
nigdy tak mocno nie biło. Miał wrażenie, że wyskoczy mu z piersi.
Naruto czuł jak Sasuke delikatnie drży. Nawet nie mógł sobie
wyobrazić przez co musiał przechodzić przez te wszystkie lata. Tak bardzo go
skrzywdził. Nie mógł sobie tego wybaczyć.
Nagle usłyszeli oklaski.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Iruka i Kakashi stali jak zamurowani i przyglądali się
rozgrywającej scenie. Na twarzy Umino zaczął powoli pojawiać się szeroki
uśmiech. Kakashi spojrzał na ukochanego, którego szczęście aż rozsadzało.
Szatyn chciałby jeszcze dłużej się im przyglądać, w końcu jego podopieczny był
szczęśliwy, ale nie umiał tłumić w sobie radości. Zaczął klaskać i śmiać się
głośno.
Chłopacy oderwali się od siebie przerażeni i spojrzeli w
stronę drzwi od salonu.
- Ależ nie przeszkadzajcie sobie. To było takie słodkie. –
zapiszczał Iruka.
Twarz Naruto zrobiła się cała purpurowa, a Sasuke zmieszany
spojrzał na swoje buty.
- No ładnie. Wystarczy was samych zostawiać i odprawiacie
orgie.
- To nie tak. My tylko… - zaczął Naruto.
- Hai, hai. Sasuke uczył cię sztuki całowania. – powiedział
wesoło Hatake.
Iruka podszedł do chłopców i chwycił ich za dłonie.
- Tak się cieszę. Jestem taki szczęśliwy. – trzebiotał. –
Trzeba to uczcić. O tak zaraz zrobię kolację. Wino, świece. Moi kochani
uczniowie razem. Ależ to cudowne. Co chcecie zjeść?
- Ja dziękuję. Lepiej już pójdę. – powiedział nerwowo
Sasuke.
- Nie możesz! Musisz zostać! A może zostaniesz na noc. –
radował się Iruka.
Uzumaki spojrzał przestraszony na nauczyciela.
- Tak idę przygotować łóżko.
- Iruka… – wtrącił się Kakashi.
- Dam wam pościel z satyny.
- Iruka…
- I kilka świec trzeba będzie zapalić.
- Iruka…
- Kakashi gdzie są te nasze aromatyzowane świece.
- Delfinku…
- Tyle trzeba zrobić, a nie ma czasu. AAAAA! KAKASHI CO TY
WYPRAWIASZ?! – wrzasnął, kiedy szarowłosy przerzucił go przez ramię.
- Wybaczcie gołąbeczki, ale musze go uspokoić. – zwrócił się
do 20-latków, a w oczach pojawiły błyski (czyt. kurwiki – dop. aut.).
Odwrócił się i wyszedł z wyrywającym i krzyczącym Iruką.
Sasuke i Naruto patrzyli na tę scenę z zażenowaniem. Uchiha nie mógł uwierzyć,
że zapomniał zupełnie o bożym świcie będąc w ramionach Naruto. Nastała
niezręczna cisza. Ani Sasuke, ani Naruto nie miał odwagi się odezwać. W końcu
brunet podniósł się z krzesła.
- Zrobiło się późno. Pójdę już.
Naruto przytaknął i poszedł za przyjacielem do swojego
pokoju. Czarnooki wziął swój plecak i poszedł do przedpokoju. Ubrał buty i
kurtkę. Stali naprzeciwko siebie w milczeniu. Sasuke wyciągnął dłoń i pogładził
blondyna po policzki. Ten lekko zadrżał i przymknął oczy. Zaczynał lubić ten
delikatny gest, w który Sasuke wkładał tyle uczucia.
- To ja już pójdę. – powiedział łagodnie.
Zabrał dłoń z policzka, ale Naruto złapał za nią i włożył
jakąś kartkę, uśmiechając się lekko.
- To numer mojego telefonu. Zadzwoń do mnie.
- Jak tylko wrócę do domu.
- Sasuke dziękuję. – spojrzał prosto onyksowe tęczówki. – Za
wszystko. I jeszcze raz przepraszam.
- Nie przepraszaj. W końcu jesteś Młotkiem. – powiedział
wesoło. – Nie obwiniaj się. To moja wina, że nic ci nie powiedziałem. Ukrywałem
to co do ciebie czuję bo nie chciałem stracić przyjaciela.
- Nigdy byś mnie nie stracił.
Uśmiechnęli się do siebie. Sasuke lekko zawstydzony podszedł
bliżej do chłopaka za zamiarem pocałowania go w policzek. Jednak Naruto w
ostatniej chwili przekręcił głowę i ich usta spotkały się w czułym pocałunku.
- Dobranoc. – wyszeptał Uchiha.
- Dobranoc.
Sasuke rzucił mu ostatni uśmiech i zniknął za drzwiami.
Naruto oparł się o nie plecami i zjechał po nich na podłogę. Trudno jest opisać
co działo się teraz w jego wnętrzu. Najlepiej określa to jedno słowo – chaos.
Ale bardzo przyjemny chaos. Uśmiechnął się delikatnie i dotknął swoich ust.
Czuł jeszcze na nich delikatne wargi przyjaciela.
- Jakiego
przyjaciela? Sasuke nie jest już tylko przyjacielem. A może nigdy nim nie był?
– pomyślał. – Naruto jesteś największym
idiotą na świecie.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Drzwi do mieszkania trzasnęły. Sasuke oparł się o nie i
odchylił głowę do tyłu. Zastanawiał się jak mógł dojść w takim stanie do domu.
W głowie mu się lekko kręciło, zupełnie jakby się upił alkoholem. Jednak to
upicie było o wiele przyjemniejsze.
- Nareszcie jesteś! Cały dzień na ciebie czekam i martwię
się! Nie odbierałeś moich… Sasuke co się stało?! – Itachi spojrzał zaskoczony
na brata, który opierał się o drzwi i uśmiechał od ucha do ucha.
Młodszy otworzył oczy. Spojrzał na ukochanego brata.
Podszedł do niego i przytulił się.
- Sasuke…
- Jestem taki szczęśliwy. – wziął twarz Itachiego w swoje
dłonie. – On mnie kocha. Rozumiesz? Kocha.
- Ale kto? – zapytał się zdezorientowany.
- Naruto! Kocha mnie! – krzyknął i zakręcił się razem z
bratem. – Dzisiejszy dzień, to najpiękniejszy dzień w moim życiu.
Westchnął głośno, puścił Itachiego i poszedł do swojego
pokoju. Dosłownie rzucił się na łóżko i zaczął chichotać. Wyciągnął z kieszeni
kartkę z numerem telefonu. Wystukał na komórce numer. 3 sygnały i…
- Sasuke? – usłyszał ukochany głosik. – Sasuke to ty?
- Ach niech mówi do
mnie jeszcze. – pomyślał.
- SA-SUKE! – wydarł się.
- Aaaa! Nie krzycz. Chcesz mi urwać ucho? Skąd wiesz, że to
ja? Miałeś wcześniej już mój numer?
- Nie. Ale przecież miałeś dzwonić. Jeszcze raz ci dziękuję
za dzisiaj. Nie wiesz ile to dla mnie znaczy.
- Wiem Naruto, wiem.
- Sasuke mogę mieć do ciebie prośbę?
- Dla ciebie wszystko.
- Czy mógłbyś zagrać dla mnie naszą piosenkę?
- Oczywiście. Jutro w szkole…
- Teraz.
- Teraz? Przez telefon? – zdziwił się brunet.
- Tak. Możesz?
- Jasne.
Sasuke wyszedł z pokoju z telefonem przy uchu. Uśmiech nie
schodził mu z twarzy. Usiadł przy fortepianie, który miał w salonie.
- To dla ciebie. – powiedział, po czym odłożył telefon na
bok.
Rozciągnął palce, przymknął na chwilę oczy i zaczął grać.
Jak tylko do uszu Itachiego doszły magiczne dźwięki, wszedł do salonu. Oparł
się o framugę drzwi i obserwował młodszego brata. Jeszcze nigdy nie słyszał
takiej gry. To było niesamowite. Można było wyczuć płynącą z tej muzyki miłość.
Naruto siedział w swoim pokoju z telefonem przy uchu, z jego
oczu leciały łzy. Muzyka umilkła.
- Jesteś tam Naruto?
- Tak. – pociągnął nosem. – To było piękne.
- Naruto obiecaj mi coś.
- Tak?
- Że i ty kiedyś zagrasz dla mnie. Mówiłeś, że lubisz jak
gram, a ja uwielbiam kiedy ty grasz. Zawsze się zachwycałem z jaką gracją
trzymasz skrzypce i jak wydobywasz z nich magiczne dźwięki.
- Sasuke…
- Nie musisz się spieszyć. Zagrasz kiedy będziesz do tego
zdolny. Będę na to czekał. W tym akurat jestem dobry.
Nastał cisza przerwana nagle przez Naruto.
- Sasuke. Kocham cię.
Itachi był w jeszcze większym szoku, kiedy zobaczył jak z
przepełnionych szczęściem czarnych oczu lecą łzy.
- Ja ciebie też kocham. Możemy się jutro spotkać?
- Jeśli chcesz?
- Tak, bardzo. – ucieszył się. – A o której ci psuje?
- Może po południu.
- Dobrze to przyjdę po ciebie. Kolorowych snów.
- Tobie też. Do jutra. Pa.
- Pa.
Zamknął klapkę i opadł na fortepian, wydając przy tym
przeraźliwy dźwięk.
- Chyba nie jestem już tu potrzebny. – powiedział Itachi.
- Zawsze będziesz potrzebny. – Sasuke podszedł do brata i
przytulił się do niego. – Kocham cię Itachi.
- Ależ się tobie na czułości zebrało. – poklepał go po
plecach. – Ja ciebie też kocham braciszku. I jestem bardzo szczęśliwy, że
wreszcie mogę zobaczyć na twojej twarzy ten niesamowity uśmiech. Uznaję, że
wszystko z tobą w porządku, więc…
- Jasne. Biegnij do swojego ukochanego. – powiedział wesoło
Sasuke.
Oczy Itachiego zaświeciły się ze szczęścia.
- Ciekawe czy ja wyglądam tak samo? Pewnie tak, w końcu
jesteśmy bardzo do siebie podobni.
Poczuł na policzku ciepłe usta starszego.
- Zadzwonię jutro. Trzymaj się.
- Na razie! – zdążył krzyknąć zanim ten zniknął za drzwiami.
– Ach ci zakochani. – pokiwał głową. – Ale to cudowny stan.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Przeraźliwy dźwięk budzika zmusił onyksowe oczy do otwarcia.
Jednak dzisiaj nie był tak denerwujący jak codziennie. Sasuke wstał dzisiaj w
wyjątkowo dobrym humorze. Wziął prysznic, ubrał się. Zajrzał do lodówki, po
czym zamknął ją i otworzył ponownie. Westchnął. Wziął mleko i płatki. Usiadł
przy stole i zaczął grzebać w misce. Spojrzał na zegarek, dochodziła godzina
10. Miał jeszcze 2 godziny do spotkania z Naruto. Westchnął. Tak bardzo by
chciał przyspieszyć ten czas, a potem go zwolnic i cieszyć czasem spędzonym z
ukochanym.
- O cholera. Toż to jest randka. – wpadł nagle w panikę. –
Gdzie ja mam go zabrać? Może na ramen? Nie to odpada. Ramen nie nadaje się na
randkę, ale jeśli Naruto nie potraktuje togo jak randki to mogę go tam zabrać.
NIE! Ramen odpada. Kino? Za bardzo oklepane. Może obiad w restauracji, albo do
kawiarni? Aaaaa!!! Niech to szlag. Zaprosiłem go, a nawet nie pomyślałem dokąd
go zabrać.
Chwycił telefon. Znalazł brata, nacisnął zieloną słuchawkę,
po chwili nacisnął czerwoną. A potem jeszcze raz zrobił to samo i jeszcze raz.
Zaczynał się wkurzać. Jeszcze nigdy nie był tak zdenerwowany.
- Sasuke uspokój się masz 2 godziny na wymyślenie gdzie go zabierzesz.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto stał przed otwartą na oścież szafą i patrzył się
krytycznie na ubrania. Wyjął kilka wieszaków i położył na łóżku. Podrapał się w
kark. Nagle usłyszał pukanie.
- Proszę.
- Cześć Naruto. Śniadanie gotowe. A co ty jeszcze nie
ubrany? – odezwał się Iruka widząc chłopaka w samych bokserkach.
- Eeee. Nie wiem w co mam się ubrać.
- Nie musisz się stroić na śniadanie.
- Delfinku czasami twoja inteligencja jest powalająca. –
odezwał się Kakashi. – To chyba logiczne, że nie stroi się na śniadanie.
- RANDKA!!!! Mój mały Naru idzie na randkę! Cudownie!
- Iruka-sensei nie jestem mały. – powiedział Naruto.
- Dla mnie zawsze będziesz moim kochanym małym uczniem.
- To nie jest randka. My po prostu…
- Taa jasne. Mów sobie co chcesz. – przerwał mu Hatake. –
Nie ubieraj nic pomarańczowego. Sasuke nigdy nie lubił tego koloru.
- Ale ja go lubię! – krzyknął. – Nie będę się dla niego
stroił.
- Nie ważne co ubierzesz, pamiętaj żeby ubrać swoje
najlepsze bokserki.
- KAKASHI-SENSEI! – wydarł się i zrobił cały purpurowy na
twarzy.
- Hehehe. Zgrywasz niewiniątko co? Wczoraj mieliśmy
wspaniały przykład na to, że nie jesteś do końca takim niewiniątkiem. – nie
przestawał mu dokuczać szarowłosy.
- Rozumiem, że nie wrócisz dzisiaj na noc. – odezwał się Iruka.
- I ty też Iruka-sensei. – zmartwił się Uzumaki.
- Przyniosę twoją szczoteczkę do zębów, ale wiesz najlepiej
będzie jak sobie kupisz nową i zostawisz u Sasuke. – kontynuował Umino.
- Dosyć tego! Przestańcie się ze mnie nabijać. Zaraz
zadzwonię do Sasuke i wszystko odwołam.
- I złamiesz mu serce? Naru jesteś taki niewrażliwy. –
powiedział prawie płaczem Iruka.
- Ciekawe od kogo się uczył? – skomentował Kakashi, za co
oberwał w głowę od kochanka.
- Żarty żartami. – Iruka podszedł do chłopaka i położył ręce
na jego ramiona. – Nie denerwuj się. Bądź po prostu sobą.
- Iruka-sensei takim gadaniem mi nie pomagasz.
- Chodź Delfinku. Zostawmy go samego. – Kakashi pociągnął
kochanka za rękę i zamknął drzwi.
Niebieskie oczy wpatrywały się przez chwilę w drzwi, poczym
spojrzał na łóżko zawalone ubraniami. Westchnął głośno. Podszedł do łóżka i
podniósł wieszak z pomarańczową koszulką.
- Żadnych pomarańczowych rzeczy. – powiedział i odwiesił
wieszak do szafy.
Podszedł do komody i otworzył szufladę wyjął kilka bokserek
i patrzył się na nie. Za chwilę wkurzony cisnął je z powrotem do szuflady i zamknął
ją z hukiem.
- Idiota. Oni tylko
sobie żartowali. Przecież nie umawialiśmy się na… A może Sasuke będzie chciał.
W końcu czekał tak długo. No ale z drugiej strony dopiero wczoraj wyznał mi
uczucia, a ja jemu. No ale on tak długo już czeka. Aaaa!! Niech sobie jeszcze
poczeka, cholera jasna. Nie wskoczę mu do łóżka na pierwszej randce. Nie jestem
szmatą. On tak na pewno nie pomyśli nawet jeśli to zrobimy. Ale tego nie zrobimy.
– otworzył szufladę i jeszcze raz spojrzał na bokserki. – Co ja najlepszego wyprawiam? Zastanawiam się
jakie bokserki ubrać, a przecież mam poważniejszy problem. Co ubrać na nie.
Sasuke na pewno nie będzie mi zaglądał do spodni. Koniec kropka.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Sasuke stał przed drzwiami do mieszkania nauczycieli. Stał i
gapił się w dzwonek, jakby chciał go uruchomić samymi myślami. Jeszcze nigdy
nie był tak zdenerwowany. Westchnął głośno i nacisnął dzwonek.
Naruto podskoczył jak tylko go usłyszał.
- Ja otworzę! – zawołał radośnie Iruka, który od samego rana
chodził cały w skowronkach.
- O cześć Sasuke. Proszę wejdź.
- Konnichiwa. Przepraszam za najście.
- Ależ nie ma za co przepraszać. Zawsze jesteś tu mile
widziany. Naruto! Twój chłopak przyszedł! - Sasuke jak tylko to usłyszał
spojrzał na swoje buty zawstydzony. W łazience dało się słyszeć spadające
rzeczy. – Od godziny stamtąd nie wychodzi.
– powiedział do chłopaka.
Po chwili z łazienki wyszedł Naruto ubrany w jasnoniebieskie
jeansy i kremową koszulkę z krótkim rękawem. Iruka poszedł do salonu, ale nie
zamknął całkowicie drzwi.
- Co ty wyprawiasz Delfinku? Nie podglądaj ich. – Kakashi
pociągnął kochanka do siebie i posadził na kolanach.
- Puść mnie. – wyszeptał.
- Zapomnij, zostaw ich samych.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Cześć. – odezwał się Sasuke.
- Cześć. – odpowiedział nieśmiało. – Co jest? Zachowuję się jak pieprzona dziewica? Przecież to tylko Sasuke. –
pojrzał na „przyjaciela” i zarumienił się. – To
aż Sasuke. Ależ on wspaniale wygląda.
Uchiha był ubrany w czarne spodnie i czarny płaszcz
sięgający do kolan. Na szyi miał ciemnozielony ciepły szalik. W pierwszej
chwili chciał pocałować blondyna, ale kiedy zobaczył jego zdenerwowanie
zrezygnował z tego pomysłu.
- Ubierz się ciepło. Dzisiaj jest strasznie zimno. –
powiedział nie ukrywając troski.
Naruto pobiegł do pokoju i po chwili wybiegł z niego. Miał
na sobie ciepły jasnopomarańczowy sweter. Otworzył szafę, która była w przed
pokoju. Przez chwilę zastanawiał się, po czym wyjął ciemnozielony płaszcz.
Założył go i obwiązał się pomarańczowym szalikiem. Sasuke wpatrywał się w niego
maślanymi oczami, nie przeszkadzało mu nawet to, że chłopak miał na sobie
pomarańczowe akcenty.
- No jestem gotowy. Możemy iść. – powiedział Naruto.
Sasuke uśmiechnął się i otworzył drzwi. Szli obok siebie w
milczeniu. Każda dziewczyna, która koło nich przeszła oglądała się za nimi z
piskiem.
- Dokąd idziemy? – zapytał Naruto.
- A gdzie chciałbyś pójść? – odpowiedział pytaniem.
- Eee. W jakieś ciepłe miejsce. – wzdrygnął się.
- Masz ochotę na coś słodkiego?
- Jeszcze pytasz? No pewnie. – uśmiechnął się szeroko
blondynek.
Tak zdecydowanie to był stary Naruto i uśmiech w którym się
zakochał Uchiha.
- To pospiesz się. Zaraz będziemy mieli autobus. – Sasuke
zaczął biec w kierunku przystanku, a Naruto za nim.
W ostatniej chwili weszli do pojazdu.
- Znam jedną fajną kawiarnię w centrum. – powiedział, kiedy
Naruto usiadł koło niego.
- Aha.
Jechali z jakieś 20 minut. Milczeli i nie odzywali się do
siebie. W końcu wysiedli. Jeszcze z 5 minut piechotą i weszli do małej
kawiarenki. Lokal był bardzo przyjemny. W powietrzu unosił się zapach wanilii.
Usiedli w kącie. Od razu znalazła się przy nich kelnerka, która przejechał po
każdym z nim wzrokiem oblizując usta.
- Co podać? – zapytała przemiłym głosem.
- Ja poproszę gorącą czekoladę i… - Naruto spojrzał w kartę.
– I kulkę rumową.
- A dla pana?
- Średnią kawę.
- Z mlekiem?
- Bez.
- Cukrem.
- Nie dziękuję.
- Czy to wszystko?
- Tak.
Kelnerka ukłoniła się i oddaliła. Po jakiś 10 minutach
wróciła z zamówieniem.
- Nie wiedziałem, że pijesz gorzką kawę. – zdziwił się
Uzumaki.
- A ja, że cały czas uwielbisz rumowe kulki.
- Hehehe. Pewne rzeczy się nie zmieniają.
- To dobrze.
- Sasuke opowiedz mi co się z tobą działo przez te 5 lat.
- Właściwie nic ciekawego.
- Jak nic. Podobno dwa razy z rzędu wygrałeś Krajowy Koncert
Fortepianowy. Kya! Jesteś niesamowity. Twoi rodzice muszą być z ciebie dumni?
- Tylko mama. Ojciec nigdy nie przyszedł na żaden mój
koncert.
- Tak bardzo się wścieka, że nie poszedłeś w jego ślady?
- Tak. Ale mało mnie to obchodzi. Robię to co kocham, to dla
mnie najważniejsze.
- Sasuke mogę cię o coś zapytać? – spoważniał.
- Jasne. Pytaj o co chcesz.
- Miałeś chłopaka?
Czarne tęczówki spojrzały prosto w oczy chłopaka.
- Tak. Ale go nie kochałem. – dodał szybko.
- Jak można być z kimś kogo się nie kocha?
- Można jeśli się myśli, że to miłość, a ja tak myślałem.
Jest podobny do ciebie. Macie podobne charaktery. Myślę, że dlatego z nim
byłem.
- Więc dwie osoby zostały przeze mnie zranione.
- Nie myśl już o tym.
- Jak ma na imię.
- Naruto nie chcę o tym rozmawiać. – westchnął widząc
wyczekujące spojrzenie. – Kiba. A ty miałeś kogoś w Anglii?
- Nie. Wszyscy mnie tam wkurzali. Zwracali na mnie uwagę
tylko dlatego, że byłem synem wielkiej skrzypaczki.
- Wiem jak to jest żyć w cieniu rodzica. Mi jest trochę
łatwiej bo nie poszedłem w tym samym kierunku co tata. Ale chociaż poszedłem do
szkoły muzycznej. Za to Itachi ma przerąbane na całej linii. – zachichotał. Naruto
spojrzał na chłopaka. Śmiejący się Sasuke Uchiha był rzadkim widokiem. - I na
domiar złego mój ojciec musi pogodzić się z tym, że jego synowie są gejami i
nie przedłużą rodu.
- Itachi też? – zakrztusił się czekoladą.
- Tak. Jak się pokłóci ze swoim chłopakiem to zwala mi się
na głowę.
- Wiec wasz tata nie akceptuje tego, że jesteście gejami?
- Nie, ale dzięki mamie nie robi nam z tego powodu awantur.
Za to robi z innych.
- To musi być przykre. – powiedział Naruto zamyślony.
- Jest, ale nic na to nie da się poradzić. Mój ojciec już
taki jest. Nie mówmy już o tym. – upił kawę.
- Czy w tym roku też będziesz brał udział w konkursie?
- Tak, ale to dopiero w czerwcu.
- Eee. Na pewno wygrasz.
W kawiarni przesiedzieli cały dzień i opowiadali co im się
przydarzyło przez te 5 lat. Co chwila wybuchali głośnym śmiechem. Sasuke był
szczęśliwy, że Naruto się uśmiecha, zwłaszcza po wczorajszej rozmowie. Na
dworze zapadł już zmrok.
- Czy możemy już iść? – zapytał Sasuke.
- Tak.
- To chodź. Właśnie wpadłem na pewien pomysł. – wstał od
stolika i poszedł zapłacić.
- Ja zapłacę za siebie.
- To ja cię zaprosiłem.
- Sasuke nie jestem babą żebyś za mnie płacił.
- No dobra. Jak chcesz. – poddał się.
Wyszli z kawiarni.
- To gdzie idziemy? – zapytał się Uzumaki.
- Zobaczysz. To niedaleko.
Ruszyli szybkim krokiem. Szli przez 15 minut, aż weszli do
parku. Naruto otworzył szeroko oczy ze zdumienia. Prawie na każdym drzewie
paliły się kolorowe lampki, a miedzy drzewami rozwieszone były lampki w
kształcie serc, które świeciły na czerwono. Nagle do uszu blondyna doszła muzyka.
Sasuke skręcił w jakąś alejkę i szedł teraz w kierunku skąd dochodziła muzyka.
Wyszli na niewielki plac, na którym była oświetlona fontanna. Koło niej była
grupka muzyków, którzy wygrywali irlandzkie rytmy. Najbardziej było słychać
skrzypce i flet. Podeszli bliżej. Koło muzyków była już spora grupka ludzi.
- Ależ oni cudownie grają. Uwielbiam taką muzykę. –
zachwycał się Naruto.
- Grają tu w każdą sobotę. Jest to grupa muzyków w teatru.
Co tydzień przychodzą tutaj i grają, a zabrane pieniądze oddają do domu
dziecka. Ja przychodzę tutaj od 3 lat. Kiedy słucham tych skrzypiec, zamykam
oczy i widzę ciebie. Ta dziewczyna gra podobnie jak ty. Z tą tylko różnicą, że
ty robisz to w jeszcze bardziej magiczny sposób.
Naruto spojrzał na Uchihę. Sasuke stał z zamkniętymi oczami
i wsłuchiwał się w płynące nuty. Stali tak z 40 minut i słuchali. W końcu
Naruto zaczął się trząść z zimna. Sasuke spojrzał na niego.
- Wracajmy. Zrobiło się zimno. – powiedział cicho.
Podszedł jeszcze do grających i wrzucił do jednego z futerałów
pieniądze. Dziewczyna grająca na skrzypcach uśmiechnął się szeroko z podzięce.
Brunet odwzajemnił jej uśmiech.
Szli szybkim krokiem, a Naruto nie przestawał się trząść.
- Naruto gdzie masz rękawiczki? –
- Eeee… Ja… Chyba je zostawiłem w kawiarni.
- Nic się nie zmieniłeś. Cały czas jesteś tak samo
roztrzepany. Młotek.
- Drań. – odgryzł się Naruto uśmiechając się szeroko.
Poszli do kawiarni, ale okazało się, że jest zamknięta.
- Jutro przyjdziemy, może jeszcze będę. – westchnął Sasuke.
Spojrzał na chłopaka, wziął jego zaczerwienione dłonie i
przybliżył do swoich ust. Ciepłym oddechem zaczął je ogrzewać i pocierać swoimi
dłońmi. Naruto patrzył na to w szoku. Jego policzki jeszcze bardzie się
zarumieniły, a serce przyspieszyło swoją pracę.
- Trzeba było powiedzieć, że jest ci zimno. – wyszeptał
czarnooki.
- Ale twoje oczy się tak błyszczały ze szczęścia jak ich
słuchałeś. – powiedział i od razy spuścił głowę zawstydzony.
- Naruto masz ochotę przyjść do mnie? – blondyn drgnął
nerwowo. – Napijemy się herbaty, ugrzejemy i odprowadzę cię do domu. – dodał
szybko.
Uzumaki pokiwał głową, że się zgadza. Poszli w kierunku
przystanku.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Brązowowłosy chłopak stał za rogiem, przeskakiwał z nogi na
nogę i obserwował odbywającą się scenę. W jego czarnych oczach gościł smutek i
ból.
- Nieodwzajemniona miłość, co? – powiedział do siebie. – Nie
wygląda na to.
Serce ściskał wieli żal i smutek, kiedy obserwował
zachowanie Sasuke.
- Przy mnie nigdy się tak nie zachowywałeś Sasuke. –
powiedział smutno.
Oczy mu się zaszkliły. Kiedy zaczęli się oddalać, Kiba
wolnym krokiem poszedł za nimi. Wsiadł do autobusu i usiadł w najdalszym
zakamaru pojazdu.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Po 15 minutach jazdy wysiedli. Kiedy szli Naruto z
zaciekawieniem oglądał okolicę.
- Długo już mieszkasz sam? – zapytał.
- Od 2 lat. Nie mogłem wytrzymać pod jednym dachem z ojcem.
Sasuke zatrzymał się. Zdjął jedną rękawiczkę i podał
niebieskookiemu.
- Ubierz. W końcu ci się odmrożą palce.
- Ale wiesz, że to i tak nic nie da. Na drugiej nie mam rękawiczki.
– powiedział ubierając rękawiczkę. – Ale masz duże dłonie. – zachichotał.
Sasuke chwycił go za drugą rękę i włożył do kieszeni swojego
płaszcza. Naruto opuścił zawstydzony wzrok, ale zaplótł swoje palce z jego.
Szli w milczeniu jeszcze przez 10 minut, aż w końcu weszli do jakiegoś
nowobudowanego bloku.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Kiba obserwował ich zza drzewa. Zachowanie Sasuke sprawiło,
że czuł jeszcze większy ból. Wiedział, że nie powinien ich śledzić, ale jak
tylko zobaczył ukochanego w parku, nie mógł się powstrzymać. Teraz bardzo
żałował swojej decyzji. Złapał się za serce.
- To tak cholernie boli. Sasuke dlaczego ze mną nie byłeś
taki szczęśliwy? Tak bardzo cię kocham.
Kiedy Sasuke zniknął w budynku, Kiba westchnął smutno i
poszedł wolnym krokiem do domu.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Sasuke otworzył drzwi i wpuścił chłopaka do środka. Naruto
rozejrzał się z zainteresowaniem.
- Ładnie tu. – powiedział cicho.
Uchiha wziął jego płaszcz i powiesił w szafie. Podał mu
ciepłe kapcie i zaprowadził do salonu. Pomieszczenie było duże. Przeważał w nim
jasny beż. To co przykuwało najbardziej wzrok, to czarny fortepian. Naruto
usiadł na skórzanej ciemnobrązowej kanapie.
- Czego się napijesz?
- Herbaty.
Sasuke poszedł do kuchni, która była oddzielona od salonu
wielkim oknem na całą ścianę. Po kilku minutach wrócił z kubkami. Naruto z
lekkim uśmiechem na twarzy wziął od niego napój. Pijąc herbatę rozglądał się z zaciekawieniem. Kiedy jego
wzrok padł na regał zobaczył na nim zdjęcie, na którym był on, Sasuke i Sakura.
Uśmiechnął się lekko. Sasuke podążył za wzrokiem chłopaka i również się
uśmiechnął.
- To było w moje 14 urodziny. – wspomniał.
- Aha. Pamiętam. Jednak się zmieniliśmy.
- To oczywiste. Wtedy byliśmy dziećmi, teraz jesteśmy
dorośli.
- Zagrasz coś dla mnie?
- A może zagrasz ze mną. – Sasuke podszedł do fortepianu. –
Pamiętasz jak graliśmy kankana na 4 dłonie? – uśmiechnął się.
- Pamięta, ale nie wiem czy zagram. Nie pamiętam nut.
- Pokarzę ci.
Naruto usiadł koło bruneta. Sasuke wolno pokazywał jak ma
zagrać.
- Aaaa. Już pamiętam. – ucieszył się. – Jednak pewnych
rzeczy nie można zapomnieć.
- To się ma w duszy i sercu. – powiedział Sasuke. – To co
gotowy?
Naruto przytaknął i już po chwili rozległa się wesoła
melodia kankana. Obaj uśmiechali się od ucha do ucha. Co prawda Naruto kilka
razy nacisnął nie ten klawisz co trzeba, ale to tylko wywoływało u nich głośne
śmiechy. Uzumaki już dawno nie czuł się taki szczęśliwy. Muzyka ucichał a oni
nadal śmiali się i patrzyli na siebie.
- Jesteś może głodny? – zapytał zmieszany Sasuke.
- Nie. Sasuke. – blondynek dotknął jego policzka.
Ich usta spotkały się w czułym pocałunku.