Uwaga!

Uwaga!!!
Jest to blog o tematyce yaoi, czyli miłość męsko-męskiej. Zarówno psychicznej, jak i fizycznej. Jeśli nie lubisz takiej tematyki, opuść tę stronę. A pozostałe osoby zapraszam do czytania.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Autorką nagłówka jest Kuroneko. Wielkie ARIGATO!!
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie na moje gg: 9274038. Od pewnego czasu nie działają mi konferencje, więc o nowych notkach będę Was informowała i moim opisie.

poniedziałek, 7 maja 2012

Rozdział 13


Rozdział 13

14 luty. Walentynki. Ten dzień nie należał do ulubionych dni Sasuke. Zawsze był obsypywany liścikami i czekoladkami. Nienawidził tego. Lecz dzisiaj było zupełnie inaczej.
Wstał wcześnie rano z wielkim uśmiechem na twarzy. Spokojnie, bez pośpiechu, poszedł do łazienki, umył się, ubrał i zjadł śniadanie. Nawet w pewnym momencie zaczął sobie coś nucić pod nosem. Uśmiechnięty i szczęśliwy Uchiha był zjawiskiem niezwykle rzadkim. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Sasuke otworzył je.
- Cześć! – odezwał się wesoło Naruto.
- Cześć. Co ty tu robisz? – zapytał zaskoczony brunet.
- No wiesz co? To tak się cieszysz z odwiedzin swojego chłopaka? – zrobił udawaną urażoną minę. – Tak sobie pomyślałem, że przyjdę po ciebie rano, bo później nie będziemy mieli dla siebie zbyt dużo czasu. A po koncercie pewnie będziesz zmęczony. – tłumaczył blondyn, a na jego policzkach pojawiły się delikatne rumieńce.
Sasuke zachichotał, pociągnął chłopaka za rękę i pocałował delikatnie w usta.
- Cieszę się, że przyszedłeś. – wyszeptał.
- No dobra. – Naruto odsunął się od niego. – A teraz daj mi coś do jedzenia, bo wyszedłem z domu bez śniadania. Umieram z głodu. – powiedział zdejmując płaszcz i buty.
- Już się robi. Na co masz ochotę?
- A masz może ramen? – zapytał wesoło wieszając się na szyi bruneta. I popatrzył mu przez ramię na zawartość lodówki.
- Młotku, ramen nie nadaje się na śniadanie. Będę musiał ci to wybić z głowy. – spojrzał na chłopak, który zrobił smutną minkę. – Eh... No dobrze. Niech ci będzie. Dzisiaj jest wyjątkowy dzień i wspaniałomyślnie ci na to pozwolę.
- Jesteś kochany. – pocałował go w policzek i poszedł do salonu.
Po kilku minutach dołączył do niego Sasuke niosąc miskę z ramenem.  Położył zupę na stole przed blondynem, a sam usiadł koło niego.
- Itadakimasu! – krzyknął wesoło Uzumaki.
Czarnooki uśmiechnął się lekko. Naruto zachowywał się tak jak dawniej. Zaczął go delikatnie głaskać po karku. Blondyn zadrżał lekko, pod wpływem zimnych palców.
- Może wyjdziemy gdzieś wieczorem? – zapytał Uchiha.
- A nie będziesz zmęczony po koncercie? – Naruto spojrzał na niego.
- Dlaczego miałbym być zmęczony? Przecież codziennie gram.
- Na pewno chcesz iść? Nie lubisz obchodzić Walentynek.
- Bo do tej pory nie miałem czego świętować. To wyjątkowy dzień i chcę go spędzić z tobą. Może pójdziemy na kolacje do jakieś dobrej restauracji?
- No dobrze. – Naruto przymknął oczy i oddał się całkowicie przyjemności wynikającej z masażu, jaki mu serwował ukochany.
Sasuke przybliżył się do niego i pocałował go delikatnie w kark, a potem przytulił się do jego pleców.
- O której musimy być na uczelni. – zapytał cicho Uzumaki wzdychając głośno.
- O 8.
- No to lepiej się pospieszmy. – wypił zawartość miski.
Ubrali się i, trzymając się za ręce, poszli na uczelnie.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Kiba! Kiba! – do pokoju szatyna dobijała się jego matka. – Kiba wstawaj! Spóźnisz się do szkoły!
Zaspany chłopak otworzył drzwi ziewając mocno.
- Mamo spokojnie. Dzisiaj nie mam zajęć.
- To nie znaczy, że masz cały dzień przeleżeć w łóżku. Ogarnij się trochę.
- Dobrze mamo. – powiedział smutno.
Zamknął drzwi i zsunął się po niech na podłogę. Oparł głowę na podkurczonych kolanach.
- Nienawidzę Walentynek. – powiedział do siebie.
Nagle zerwał się na równe nogi i popędził do łazienki. Umył się, ubrał, zjadł śniadanie i wyszedł z domu.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- No nareszcie jesteś. – odezwała się Sakura, wieszając się Sasuke na ramieniu. – Cześć Naruto! Pozwolisz, że porwę na chwilkę twojego chłopaka?
- Eh… No nie wiem, nie wiem. A obiecujesz, że mi go później zwrócisz?
- Obiecuję. – uśmiechnęła się szeroko.
- No to w takim razie nie widzę przeszkód. Ja i tak muszę iść do Iruki. Obiecałem, że mu pomogę przed koncertem.
- Zobaczymy się później? – zapytał Sasuke.
- Jasne. To na razie. – blondyn pocałował chłopaka w policzek.
Już miał odchodzić, gdy Uchiha złapał go za rękę i pocałował namiętnie w usta. Naruto zarumienił się delikatnie i pobiegł w kierunku gabinetu Umino.
- Ależ się cieszę, że wreszcie jesteście razem. – odezwała się Haruno
- Ja też. – powiedział lekko rozmarzonym głosem i uśmiechnął się.
- To widać. Chodźmy do auli. Zaraz będzie próba.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Kiba stał przed Akademią Muzyczną i patrzył na namiętny pocałunek swojego byłego chłopaka i blondyna. W dłoni ściskał jakąś paczuszkę.
- To miały być nasze Walentynki. – westchnął.
Cisnął paczuszkę w śmietnik i szybkim krokiem odszedł. Błąkał się długo ulicami Konohy. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Zaczął prószyć śnieg, ale było mu wszystko jedno. Okrył się szczelniej szalikiem i naciągnął bardziej czapkę na uszy. Mijały godziny, a Kiba coraz bardziej zmarznięty, przechadzał się dalej. W końcu spojrzał na zegarek, podniósł głowę do góry i spojrzał w szare niebo. Westchnął i poszedł dalej.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Sasuke patrzył zza kurtyny na ludzi siedzących na widowni. Nagle zobaczył wchodzącego na sale Naruto.
- Sasuke wszystko w porządku? Wyglądasz na zdenerwowanego. – zdziwiła się Sakura.
Uchiha nigdy nie miał tremy, ale teraz stał i nerwowo tupał nogą.
- Pierwszy raz będę grał publicznie dla osoby, którą kocham.
- Oj nie przesadzaj. – poklepała go po ramieniu. – Co może się złego stać? Przecież nie zapomnisz nagle nut. – chłopak spojrzał na przyjaciółkę przerażony. – No nie żartuj sobie w ten sposób. – przestraszyła się.
- Hehe. No pewnie, że nie zapomnę. – roześmiał się.
- To wcale nie było śmieszne. – wkurzyła się. – Jeśli Naruto będzie cię rozpraszał, to poproszę żeby go z sali wyprowadzili.
- Hehe. Nie zrobisz tego. – Uchiha przytulił do siebie przyjaciółkę.
- No pewnie, że nie. Ale skup się. I przestań tupać nogą, bo denerwujesz wszystkich na około. A to z ciebie zawsze biorą za przykład opanowania, gdy mają tremę.
Sasuke westchnął głośno i poszedł za kulisy. Nie zauważył, że na salę wszedł ktoś jeszcze.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Kiba wszedł do sali koncertowej i usiadł w ostatnim rzędzie.
- Idioto! Po co tu przylazłeś? Będziesz tylko bardziej cierpiał. – skarcił się w myślach.
Pół dnia spędził na chodzeniu bez celu po ulicach. Nogi same go poniosły do Muzycznej Akademii. Ponieważ był bardzo zmarznięty, wszedł z miłą chęcią do ciepłego budynku. Wiedział, że nie powinien tu przychodzić. Ale z drugiej strony bardzo chciał zobaczyć ten koncert. Czekał na niego z niecierpliwością.
- Szkoda tylko, że nie będziesz grał dla mnie Sasuke. – pomyślał, a w jego oczach pojawiły się łzy.
Zaczął rozglądać się po sali. Spojrzał na pierwszy rząd i od razu rozpoznał nowego chłopaka Sasuke, a właściwie jego pierwszą, wielką miłość. Poczuł bolesne ukłucie w sercu. Zacisnął mocno dłonie w pięści. Czuł niewyobrażalną wściekłości na blondyna.
Nagle na sali koncertowej zgasły światła. Podniosła się kurtyna i oczom widzów ukazała się przepięknie oświetlona i udekorowana scena, na której była orkiestra złożona z najlepszych uczniów Akademii. Na samy środku stał duży fortepian, za którym siedział Sasuke w czarnym smokingu.
Kiba wciągnął gwałtownie powietrze w płuca. Zawsze uważał Uchihę za przystojnego, ale nigdy jeszcze nie widział go takiego eleganckiego. Wydawał mu się jeszcze bardziej pociągający. Westchnął głośno i ponownie poczuł jak do jego oczu napływają łzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Sasuke był przerażony. Tak, po raz pierwszy w życiu przeżywał coś takiego jak trema. Wcześniej, w rozmowie z Sakurą, zapewniał ją, że wszystko jest w porządku, ale teraz nie miał już tej pewności. Na uczelni był zawsze uznawany za chodzący ideał. Wszystko, czego się dotknął musiał doprowadzić do perfekcji. Zazwyczaj robił to nieświadomie. Uchiha tacy już byli i już. Jednak teraz, jak nigdy przedtem, zdał sobie sprawę, że jest tylko człowiekiem i może się pomylić. A tego nie chciał, nie dzisiaj, gdy na sali siedzi osoba najważniejsza w jego życiu. Ten koncert musiał być idealny. Ta myśl, tak zaprzątała mu głowę, że nie zauważył, gdy kurtyna się odniosła. Gdy zdał sobie z tego sprawę, od razu zaczął szukać wzrokiem ukochanego. Gdy spojrzał w niebieskie tęczówki, świat przestał dla niego istnieć. Shikamaru, który był dyrygentem dzisiejszego koncertu podniósł do góry batutę. Sasuke miał zacząć grać, jednak on wpatrywał się jak zahipnotyzowany w ukochany błękit. Wszystkie oczy zwróciły się na niego zszokowane. Sakura przygryzła nerwowo wargę.
- Sasuke. – wyszeptała. – Już zaczynamy skup się.
- Eeee… Co? – zamrugał oczami i spojrzał na przyjaciółkę. – Ach tak. Przepraszam. – zwrócił się do Shiki.
- Już mogę? – zapytał znudzony Nara. – Jesteś upierdliwy Uchiha.
Podniósł ponownie batutę i na sali rozeszły się pierwsze, czyste dźwięki fortepianu.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto przestraszył się bardzo, gdy Sasuke nie rozpoczął koncertu. Jednak, gdy usłyszał pierwsze dźwięki, jego strach odszedł jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Uwielbiał słuchać jak Uchiha gra. Zasze robił to z wielką pasją, jak wszystko czego się dotknął. Przez cały koncert nie patrzył na nikogo innego, tylko na niego. A Sasuke, gdy nie miał zamkniętych oczu spoglądał w jego lazurowe oczy. Naruto wiedział, że brunet gra dla niego. Chłonął całym sobą dźwięki, które wydobywał Uchiha ze swojego szlachetnego instrumentu. Był głuchy na inne instrumenty. Istniał dla niego tylko brunet, tylko go widział na scenie. Inni byli tylko zwykłymi dodatkami dla brylantu, jakim był Sasuke.

Gdy koncert się skończył i zapaliło się światło, szybko wstał by udać się za kulisy i pogratulować ukochanemu wspaniałego występu.
- Cześć. – usłyszał za sobą męski głos. Odwrócił się i spojrzał na chłopaka o brązowych włosach. – Jestem Kiba Inuzuka. Czy moglibyśmy porozmawiać? Naruto spojrzał na niego zaskoczony. Jego imię coś mu mówiło. Nagle przypomniał sobie, że przecież były chłopak Sasuke miał na imię Kiba. – Jest gdzieś tu jakieś miejsce, gdzie możemy spokojnie porozmawiać?
- Eeee. Tak. Pewnie. Chodź za mną.
Uzumaki nie był pewien czy powinien iść gdzieś z tym chłopakiem. Był trochę przestraszony.
- A co będzie jak on mnie pobije albo coś. – pomyślał. – Eh… Młotku. Ty zawsze musisz się w coś wpakować.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Sasuke patrzył zaniepokojony jak do blondyna podchodzi Kiba i zaczyna z nim rozmawiać. Nie spodziewał się, że jego były chłopak może przyjść na koncert. Ze strachem patrzył jak obaj wychodzą z sali. Nie zastanawiając się dłużej, pobiegł szybko za kulisy i wyszedł z sali koncertowej. Zaczął się gorączkowo rozglądać za chłopakami, ale nigdzie ich nie widział.
- Niech to szlak. Gdzie oni się podziali?

1 komentarz: