Uwaga!

Uwaga!!!
Jest to blog o tematyce yaoi, czyli miłość męsko-męskiej. Zarówno psychicznej, jak i fizycznej. Jeśli nie lubisz takiej tematyki, opuść tę stronę. A pozostałe osoby zapraszam do czytania.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Autorką nagłówka jest Kuroneko. Wielkie ARIGATO!!
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie na moje gg: 9274038. Od pewnego czasu nie działają mi konferencje, więc o nowych notkach będę Was informowała i moim opisie.

niedziela, 6 maja 2012

Rozdział 4


Rozdział 4

Naruto stał w przedpokoju i patrzył na drzwi, za którymi zniknęli jego nauczyciele. Nie był specjalnie tym zdziwiony. Od wielu lat wiedział, że Iruka i Kakashi są ze sobą. Był raczej zaskoczony tym, że Kakashi niósł na rękach Irukę. Musiał przyznać, że Umino wyglądał słodko rumieniąc się. Uzumaki wszedł do kuchni. Wyjął z lodówki mleko i nalał sobie do kubka. Usiadł przy stole i zaczął pić. Nieświadomie zaczął nucić melodię, którą zagrał dzisiaj Sasuke. Ich piosenkę, którą razem skomponowali jak jeszcze chodzili do gimnazjum. Kiedy zdał sobie sprawę z tego co nuci zamilkł. Serce zaczęło bić mu szybciej. Wypił szybko mleko, umył kubek i poszedł do swojego pokoju. Kiedy przechodził koło sypialni nauczycieli usłyszał jęki. Zarumienił się lekko.
- Mogliby zachowywać się ciszej. Czyżby zapomnieli, że ja tu jestem? – pomyślał.
Na jego szczęście jego pokój znajdował się na drugim końcu korytarza. Wszedł do pokoju miał może z 18 m2. Pod oknem było biurko. Po jego prawej stronie łóżko. Przy nogach łóżka znajdował się regał z książkami. Na przeciwległej ścianie znajdowała się duża szafa, komoda i kilka wiszących szafek. Na komodzie był mały telewizorek. Ściany miały kolor soczystej zieleni, a na podłodze znajdował się kremowy, lekko puchaty dywan.
Naruto podszedł do łóżka i wyjął spod niego futerał. Położył go na łóżku i otworzył go. W środku znajdowały się czarne, błyszczące skrzypce. Chłopak drżącą dłonią dotknął instrumentu. Przejechał palcami po strunach. Wziął je delikatnie na ręce, jakby miały się rozpaść i przytulił do piersi. Z oczu zaczęły mu lecieć łzy. Po kilku minutach płaczu odłożył je do futerału i schował pod łóżko. Wziął piżamę z szafy i poszedł do łazienki.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Budzik dzwonił niemiłosiernie. Zaspany brunet pomacał szafkę w jego poszukiwaniu. W końcu nastąpiła upragniona cisza. Poszedł do łazienki i wziął szybki prysznic. Ubrał się i po zjedzeniu śniadania poszedł do szkoły. Szedł szybkim krokiem pogwizdując pod nosem. Tym razem z jego słuchawek wydobywały się rockowe rytmy. Nagle poczuł czyjąś dłoń na ramieniu. Odwrócił się i zobaczył swojego nauczyciela.
- Dzień dobry sensei. – zdjął słuchawki.
- Witaj Sasuke – uśmiechnął się Iruka. – Wołałem cię, ale mnie nie słyszałeś.
- Przepraszam, zawsze jak idę do szkoły to mam słuchawki na uszach.
- Przemyślałeś to o czym wczoraj rozmawialiśmy?
- Tak.
- No i?
- Sensei. Będę szczery. Wątpię żebym mógł pomóc.
- Myślę Sasuke, że jesteś jedyną osobą, która mogłaby mu pomóc.
- Jeśli on tego nie chce, a najwyraźniej tak jest, to nie mam zamiaru go do tego zmuszać.
- Ale Sasuke przecież wiesz dlaczego on się tak zachowuje. Właśnie teraz najbardziej potrzebuje bliskiego przyjaciela. Zawsze się dobrze dogadywaliście.
- I dlatego spróbuję pomóc. Ale nie obiecuje, że to coś da.
- Cieszę się. Jestem ci bardzo wdzięczny, że się zgodziłeś pomóc. Czy spróbujesz z nim dzisiaj porozmawiać?
- Jeśli dam radę.
- Może dać ci możliwość. Wszystkie przerwy spędza w moim gabinecie. Na dużej przerwie zostawię go samego.
- Dobrze. Spróbuję z nim pogadać.
- Dziękuje Sasuke. To do zobaczenia na lekcji.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Na zajęciach powtórzył się schemat z wczorajszego dnia. Naruto przyszedł tuż przed Iruką i zaraz po wykładzie szybko wyszedł. Na lekcji Kakashiego też go nie było.
- Sasuke. – zawołał go Kakashi po zakończonych zajęciach.
- Tak sensei? – Brunet podszedł do niego.
- Potrzebujesz pretekstu żeby pójść do Iruki, więc zanieś mu to. – podsunął mu jakiś zeszyt.
- Coś mi się wydaje, że Iruka-sensei wciągnął także ciebie.
- Szantażował mnie seksem. Powiedział, że jak mu nie pomogę to da mi szlaban. A ja…
- Błagam tylko bez szczegółów. – brunet przewrócił oczami.
- No dobra idź już. Zaraz będzie duża przerwa. I powodzenia.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto siedział w gabinecie Iruki. To był jego azyl. Kilka osób próbowało do niego zagadać, ale on od razu odwracał głowę i oddalał się. Nawet Sakura próbowała z nim porozmawiać, ale jak zobaczył, że zaczyna się do niego zbliżać odszedł szybko. Natomiast Sasuke ani razu nie próbował z nim porozmawiać. No tak on zawsze był inny. Nie pchał się tam gdzie go nie chcieli.
- Widocznie nasza przyjaźń nie była dla niego taka ważna.
Nie wiedział dlaczego naszła go taka myśl. Przecież to Naruto zerwał z nim wszystkie kontakty. I teraz dawał jasno do zrozumienia, że nie chce się z nim kolegować, a Uchiha to wyczuł. To Sasuke miał powody żeby sądzić, że to blondynowi nie zależało na ich przyjaźni. Naruto westchnął i zanurzył się we wspomnieniach.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Sasuke stał przed drzwiami do gabinetu Iruki. Był zdenerwowany, cały w środku się trząsł. Zacisnął dłonie na zaszycie. Od samego rana zastanawiał się co ma powiedzieć. Ale teraz miał istną pustkę w głowie.
- Niech to szlag. Dlaczego ja się denerwuję, przecież to tylko rozmowa z byłym przyjacielem. Najlepszym przyjacielem.
Rozejrzał się po korytarzu i zauważył, że zza rogu obserwują go Iruka i Kakashi. Umino uśmiechnął się szeroko i wyciągnął przed siebie rękę z zaciśniętym kciukiem. Sasuke uśmiechnął się do niego nerwowo. Wziął głęboki oddech. Zapukał i nacisnął klamkę.
- Przepraszam sensei. Przysłał mnie Kakashi-sensei… – reszta zdania zniknęła za zamkniętymi drzwiami.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto był właśnie głęboko pogrążony w swych myślach, kiedy usłyszał głośne pukanie.
- Przepraszam sensei. Przysłał mnie Kakashi-sensei. Mam ci to dać. – ostatnie zdanie wypowiedział zamykając drzwi.
Kiedy się odwrócił jego udawany zaskoczenie wzrok spotkał się z szokowanymi niebieskimi tęczówkami.
- Eee. Ja do Iruki-sensei. – zaczął. – Kurwa Sasuke przestań się denerwować! Weź się w garść! – nakrzyczał na siebie w myślach. – Widzę, że go nie ma. – zero odpowiedzi. – Muszę mu to dać. – cisza. – Poczekam na niego. – i znowu cisza. – Niech to szlag! Co z nim jest? Nie może się nawet odezwać?
Sasuke usiadł na biurku Iruki i zaczął obserwować obrazy wiszące na ścianie. Naruto zaskoczony obecnością starego przyjaciela przez chwile patrzył na niego, a potem spojrzał za okno. Musiał przyznać, że Sasuke się zmienił, z resztą kto by się nie zmienił przez te 5 lat. Jak zawsze był przystojny i przyciągał uwagę wszystkich. Był bardzo wysoki, na pewno miał z 1, 90 m. Miał krótkie, pocieniowane, czarne włosy. Jedyne co się nie zmieniło, to jego czarne oczy.
Sasuke czasami zahaczał swoim wzrokiem o blondwłosą postać siedzącą na parapecie. Miał podkurczone nogi, które obejmował ramionami. Twarz miał przytuloną do szyby okna.
- I co ja mam teraz robić? Myśl Sasuke, myśl. – postanowił złapać się ostatniej deski ratunku. – Nie wiesz może kiedy Iruka-sensei wróci? – niestety i tym razem odpowiedziała mu cisza.
Brunet powoli zaczynał tracić cierpliwość. Wstał z biurka i podszedł do Naruto.
- Do cholery jasnej co ty wyprawiasz Młotku?! – wziął jego twarz w dłonie i zmusił do spojrzenia sobie w oczy. – Jak możesz być takim ignorantem po tym co nas łączyło? Nawet nie rzucisz głupim „Cześć”. Nawet nie wiesz jak bardzo mnie to wkurza! Jak ty mnie wkurzasz Uzumaki! – nie zauważył nawet, kiedy zaczął mówić podniesionym głosem.
Z niebieskich oczu zaczęły płynął łzy. Sasuke patrzył na niego w szoku. Nie zastanawiając się nad tym co robi przytulił go do siebie. Naruto objął go w pasie i wtulił twarz w jego ramię. Był zaskoczony swoim zachowaniem. Zawsze starał się nie płakać przy kimś. Ale teraz nie mógł się powstrzymać. Uchiha głaskał go uspokajająco po głowie. Tkwili w takiej pozycji dopóki blondynowi nie skończyły się łzy.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Co oni tam robią tak długo? – Iruka chodził w tę i z powrotem i co chwila patrzył na drzwi od swojego gabinetu.
- Spokojnie Delfinku. To chyba dobrze, że to trwa tak długo. Widocznie rozmawiają.
- Kakashi ile razy mam ci powtarzać, żebyś w szkole nie mówił do mnie Delfinku. – spojrzał wściekły na kochanka.
- Nie rób takiej miny Delfinku, bo zaraz się na ciebie rzucę i…
- Zamknij się! To jest szkoła. Takie rzeczy to ty możesz robić w domu.
- A wiec dobrze. Jak tylko znajdziemy się w domu to tak cię wymęczę…
- Napalony zboczeniec. Może podejdziemy bliżej i uda nam się coś usłyszeć. – zaczął iść w stronę drzwi.
- O nie mój drogi. – Kakashi złapał go za rękę i zaczął ciągną w przeciwną stronę.
- Kakashi co ty wyprawiasz? Puść mnie!
- Nie Delfinku. Idziemy do mojego gabinetu i tam cię uspokoję.
- Przecież jestem spokojny.
- Nie bardzo. Myślę, że szybki numerek załatwi sprawę.
- Zwariowałeś?! To jest szkoła!
- Och kochanie nie udawaj niewiniątka. Przecież to nie będzie nasz pierwszy raz w szkole. Przynajmniej nie będziesz myślał o Naruto i Sasuke. – weszli do gabinetu. Kakashi zamknął drzwi na klucz. – A teraz kochany Delfinku masz myśleć tylko i wyłącznie o mnie.
Posadził Irukę na biurku i pocałował namiętnie. Zaczął rozpinać jego spodnie, a potem swoje. Wszedł w niego bez żadnego przygotowania i zaczął szybko poruszać. Umino oplótł nogami jego biodra. Całowali się namiętnie. Kakashi pieścił członka ukochanego. Po kilku minutach doszli w tym samym momencie. Zmęczony Hatake oparł czoło o ramię kochanka.
- I co?
- Co, co?
- Było ci dobrze Delfinku?
- Jak zawsze. – pocałował go czule.
- Mam ochotę na jeszcze.
- Na miłość boską Kakashi. Jesteś niewyżyty.
- Delfinka nigdy za wiele. Lecz tym razem chodźmy na kanapę.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
W tym samym czasie Naruto i Sasuke cały czas byli w siebie wtuleni. Blondynowi nie leciały już łzy, ale ani myślał żeby odsunąć się od starego przyjaciela.
- Sasuke przepraszam. – wyszeptał mu koło ucha.
- Głupku nie przepraszaj, tylko zachowuj się inaczej.
Oparł czoło o jego czoło i spojrzał prosto w zaczerwienione przez płacz oczy. Przejechał kciukami po jego policzkach wycierając łzy. Serce Uchihy przyspieszyło swoją pracę. Zrobiło mu się nagle bardzo gorąco. Te niebieskie oczy i ta cudowna twarz była zdecydowanie za blisko. Odsunął się od chłopaka i próbował się uspokoić.
- Nie myślałem, że będziesz chciał się ze mną jeszcze przyjaźnić. – odezwał się Naruto. – Wyjechałem tak nagle. Dopiero przed samym wyjazdem powiedziałem ci o nim. I przez te 5 lat nie kontaktowałem się z tobą.
- To rzeczywiście bardzo zabolało. Ale każdy zasługuje na drugą szansę. Zwłaszcza jeśli z daną osobą łączyło cię coś wyjątkowego. A nas łączyła przyjaźń. Naruto spróbujmy ją odbudować. Wiem, że nie będzie tak jak kiedyś. Ale spróbujmy.
- Więc wybaczysz mi Sasuke.
- Tak Młotku.
- Dziękuję. – uśmiechnął się do niego lekko, ale to nie był tamten uśmiech, który Sasuke tak uwielbiał.
- I na to przyjdzie pora. Sprawię, że na twojej twarzy znowu zagości twój szczery, szeroki uśmiech. – pomyślał i uśmiechnął się do niego. – Mam nadzieję, że cały czas lubisz gorącą czekoladę.
- Tak.
- Więc chodź. W naszej uczelnianej kawiarni podają najlepszą gorącą czekoladę jaką piłem w życiu. Ja stawiam.
- A co z Iruką? Zdaje się, że miałeś mu coś dać.
- A tak, ale skoro go tu nie ma. Zostawię ten zeszyt mu na biurku. Idziesz?
- Pewnie. – w głosie Naruto było słychać malutką nutkę radości.


~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- To za naszą obudowującą się przyjaźń. – Sasuke zderzył swoją szklankę ze szklanką blondyna. – Mmmm pycha.
- Rzeczywiście pyszna. – Naruto upił łyk gorącej czekolady.
- Przyjdziesz na koncert walentynowy? – zapytał nagle brunet.
- Raczej nie.
- Dlaczego masz jakieś palny na ten dzień?
- Nie.
- Więc przyjdź. Byłoby fajnie gdybyś przyszedł.
- Nie mam ochoty na zabawę.
- Zastanów się nad tym. Masz tydzień…
- Nie przyjdę.
- Przynajmniej się zastanów.
- Dobrze. Zastanowię się, ale nie obiecuje, że przyjdę. – upił łyk ciepłego napoju. – Wspaniale grasz na fortepianie. Myślałem, że zostaniesz dyrygentem jak twój ojciec.
- Wolę grać.
- Twój tata penie był wściekły?
- I to jak. Robił mi codziennie awantury. Ale w końcu dał mi spokój. Chociaż tak naprawdę cały czas nie może się z tym pogodzić. Zwłaszcza, że Itachi też nie poszedł w jego ślady.
- A właśnie co tam słychać u twojego brata?
- Jest dziennikarzem w „Konoha Live”.
- Naprawdę? To musiał być cios dla twojego taty.
- Oj tak. Był strasznie wściekły, kiedy się dowiedział, że Itachi chce studiować dziennikarstwo. A jak tam twoja gra na skrzypcach? Może byśmy jeszcze kiedyś razem zagrali? – Sasuke spojrzał szybko na przyjaciela. Podczas tej rozmowy zupełnie się zapomniał.
Twarz Naruto była zupełnie blada. Wstał tak gwałtowni, że krzesło na którym siedział przewróciło się z hukiem.
- NIGDY JUŻ NIE ZAGRAMY RAZEM! NIGDY! – wydarł się i uciekł z kawiarni.
Sasuke siedział prze chwilę i patrzył za oddalającym się przyjacielem. Zerwał się z krzesła, zapłacił szybko rachunek i wybiegł za chłopakiem.
- NARUTO! NARUTO!
Wybiegł na korytarz, ale po blondynie nie było już śladu.
- I co ja najlepszego zrobiłem. Mogłem pomyłeś i ugryźć się w język.
Biegał po całej szkole w poszukiwaniu Uzumakiego. Ale nigdzie nie mógł go znaleźć. Zatrzymał się przed gabinetem Iruki i zapukał w drzwi. Odpowiedziała mu cisza. Nacisnął klamkę i wszedł do środka, jednak przyjaciela tam nie było.
- I jak ci poszło z Naruto? – usłyszał za sobą głos nauczyciela.
Odwrócił się i zobaczył uśmiechniętego i lekko zarumienionego Irukę.
- Beznadziejnie. Wszystko spieszyłem.
- Jak to spieprzyłeś?
- Rozmawiałem z nim i wszystko było dobrze. Dopóki nie wspomniałem o skrzypcach. Poczułem się tak swobodnie podczas tej rozmowy, że się zapomniałem.  No i on się na mnie wydarł i uciekł.
- To cudownie.
- Cudownie? Przecież…
- Wywołałeś niego jakąś reakcję. Kiedy go obserwowałem, miałem wrażenie, że wyzbył się wszystkich uczuć. Martwiłem się, że może być w jakieś depresji. Wszystko było mu obojętne. Taki wybuch to dobry znak. Co się jeszcze stało?
- Płakał przy mnie.
- Wspaniale. Cudownie. Tak trzymaj Sasuke. Wiedziałem, że mogę na tobie polegać. Och właśnie wpadłem na cudowny pomysł. – gorączkował się sensei. – Zapraszam cię dzisiaj na kolację.
- Ale…
- Nie ma żadnego ale.
- Sensei…
- Nie masz dzisiaj żadnych panów, prawda?
- Nie, ale…
- To wspaniale. To przyjdź na 18. I weź ze sobą piżamę. Będziesz u nas nocował.
- Iruka-sensei…
- Jestem genialny. – nie dał dojść do słowa brunetowi. – A mówią, że to Kakashi jest geniuszem. Przegadacie całą noc. Już to widzę. Wasza przyjaźń odrodzi się na nowo. Ach jakie to cudowne. Sasuke zaopiekuj się moim kochanym Naruto liczę na ciebie. No to do zobaczenia o 18. Znasz nasz adres, prawda? A masz tu na wszelki wypadek jakbyś nie znał. – wręczył mu kartkę z adresem. – Muszę zrobić listę zakupów. To na razie. – zamknął zaskoczonemu nastolatkowi drzwi przed nosem.
- Co to miało znaczyć? Nie dał mi dojść do słowa. Niech to szlag. W coś ty się wpakował Uchiha?

4 komentarze: