Rozdział 7
Sasuke leżał na łóżku, miał zamknięte oczy i był pogrążony w
myślach. Miał mętlik w głowie. Cały czas słyszał w głowie słowa Naruto: „Sasuke
możesz o tym zapomnieć?”. Jak Uchiha mógłby zapomnieć o tym, o czym marzył
przez tyle lat. Dotknął swoich ust i znowu przypomniał sobie pocałunek. Tak
bardzo by chciał mieć go teraz w swoich ramionach. Poczuć jego usta na swoich.
Ciepło jego ciała. Potrząsnął głową, musiał odgonić od siebie takie myśli. Im
więcej myślał o Naruto tym gorzej znosił jego bliskość. Wstał i poszedł do
kuchni. Zastał tam paradującego w samych bokserkach brata.
- Mógłbyś się ubrać.
- Kiedy mi jest wygodnie.
- Itachi nie zapominaj, że nie jesteś u siebie.
- Pamiętam o tym. Dlatego chodzę w bokserkach. W domu chodzę
nago.
- Właściwie o co pokłóciłeś się z Kisame? – wstawił wodę w
czajniku.
- Masz już mnie dosyć?
- A jak myślisz?
- Myślę, że nie bo mój młodszy braciszek tak naprawdę bardzo
mnie kocha. – uśmiechnął się, podszedł do niego i potargał mu włosy.
Rozsiadł się wygodnie przy kuchennym stole i obserwował
młodszego, który specjalnie nie wkurzył się na ten gest.
- Sasuke powiedz mi co cię gryzie?
- Czyżby Sakura uruchomiła już gorąca linię? – zapytał
oschle.
- Tak się składa, że to ja do niej zadzwoniłem. Martwię się
o ciebie. Chodzi o Naruto, prawda?
- Skoro rozmawiałeś z Sakurą to powinna ci powiedzieć.
- Powiedziała tylko, że masz problem i żebym z tobą pogadał.
- Nie będę wysłuchiwał rad kogoś, kto stale się do mnie
sprowadza po każdej nawet najmniejszej kłótni ze swoim chłopakiem.
- Tak się składa, że jestem bardziej doświadczonym gejem od
ciebie. Z Kisame jestem już od 5 lat. Ale tu akurat nie chodzi o to kto ma
dłuższy staż w związku. Po prostu ze mną porozmawiaj.
Sasuke usiadł naprzeciwko brata i upił łyk kawy.
- Chodzi o to, że ja go cały czas kocham. Kiedy poznałem
Kibe myślałem, że się zakochałem, ale kiedy wrócił Naruto, wszystkie uczucie
powróciły.
- Wiesz ci myślę? Że powinieneś mu powiedzieć o swoich
uczuciach.
- Mówisz to samo co Sakura. Ale ja nie mogę tego zrobić.
- Dlaczego?
- Bo przestaniemy być przyjaciółmi, a on teraz mnie
potrzebuje.
- A ty potrzebujesz jego. Skąd wiesz, że cię odtrąci? Być
może będzie zaskoczony, ale to nie oznacza od razu, że cię za to znienawidzi.
- Ty nie rozumiesz. Jeśli mu wyznam uczucia to będę chciał z
nim być. I jeśli mnie odrzuci, albo powie żebyśmy zostali przyjaciółmi mi to
już nie wystarczy.
- Jesteś strasznym tchórzem.
- No i dobrze.
- Jesteś bardziej uparty ode mnie.
- O co się tym razem pokłóciliście z Kisame?
- O walentynki.
- Walentynki?
- Mieliśmy spędzić ten dzień razem, a on na ten dzień musi
iść na jakiś bankiet ze swojej pracy.
- A nie możesz iść z nim?
- Nie. To miał być szczególny dzień, który mieliśmy spędzić
tylko razem. A ten cholerny rekin mnie wykiwał.
- Itachi jesteś niemożliwy. – zaczął chichotać. – Z takiego
głupiego powodu się pokłóciliście.
- To nie głupie. Walentynki to dzień zakochanych, jedyny
taki szczególny dzień w roku i zakochani powinni spędzać go razem i tylko we dwoje.
- Dla zakochanych każdy dzień w roku to walentynki.
- A czy dla ciebie i Kiby tak właśnie jest?
- Już nie. Muszę z nim porozmawiać. Nie mogę go okłamywać.
To by było nie w porządku. – powiedział smutno. – Ale on mi też jest bardzo
bliski.
- Ale go nie kochasz. – stwierdził starszy.
- Nie.
Itachi podszedł do lodówki i wyjął dwie puszki z piwem.
Otworzył je i podał jedną bratu, po czym rozsiadł się wygodnie z powrotem na
krześle.
- Nie zazdroszczę ci. Jesteś w strasznej sytuacji, ale z
każdej nawet najbardziej beznadziejnej można się jakoś wykaraskać. Pamiętaj, że
nie jesteś sam. Masz mnie i Sakurę z nami zawsze możesz pogadać.
Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Młodszy Uchiha wstał i
poszedł otworzyć.
- Cześć. – odezwał się potężnie zbudowany mężczyzna o
granatowych włosach. – Jest Itachi?
- Cześć. Jest. Wejdź.
- Czy ma bardzo zły humor? – zapytał cicho Kisame.
- Nie specjalnie, ale to może się zmienić.
- Sasu, kto przy… - urwał jak zobaczył swojego chłopaka. –
Co ty tu robisz?
- Łasiczko musimy porozmawiać.
Sasuke zachichotał słysząc przezwisko brata wypowiedziane w
tak czuły i troskliwy sposób.
- Zamknij się! Nie nazywaj mnie tak!
- To ja was zostawię samych. – powiedział Sasuke z uśmiechem
na twarzy.
- Ani mi się waż! – próbował go zatrzymać Itachi.
Sasuke nie zwracając uwagi na brata, wziął kurtę, buty i szybko
wyszedł.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Naruto siedział przy biurku i odrabiał lekcje. Ale nie szło
mu najlepiej. Zastanawiał się co takiego ważnego miał do roboty Sasuke, że nie
przyszedł na resztę zajęć. I zachowywał się dziwnie podczas ich rozmowy. Był
taki jakiś smutny.
- Może denerwuje się
koncertem? Niepotrzebnie, gra wspaniale. Mógłbym godzinami słuchać jak gra.
Jest taki cudowny. – rozmarzył się, a na jego ustach pojawił się szeroki
uśmiech.
Nagle znowu przypomniał sobie pocałunek i spalił buraka.
- Poprosiłem go żeby
zapomniał, a ja sam cały czas o tym myślę. Dlaczego nie mogę wyrzucić z głowy
tego wydarzenia? Aaaa!! Nie wytrzymam! Muszę się przejść.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Sasuke już od 2 godzin chodził po mieście i oglądał wystawy
sklepowe. Zastanawiał się jak długo będzie musiał jeszcze tak chodzić i czy
jego starszy brat pogodził się w końcu ze swoim chłopakiem?
- Mam tylko
nadzieje, że nie robią tego w mojej sypialni, bo ich zabiję. – na jego
czole pojawiła się żyłka.
Zatrzymał się przy jakimś sklepie i zaczął oglądać wystawę.
Nagle w szybie mignęła mu znajoma sylwetka. Odwrócił się.
- Sai! – zawołał wesoło.
- A Sasuke. Z nieba mi spadłeś. – uśmiechnął się. - Błagam
pomórz mi. Szukam prezentu dla Sakury, ale nie mam żadnego pomysłu. Kwiaty to
za bardzo oklepane, chociaż i tak dostanie.
- No raczej po daniu jej pierścionka zaręczynowego trudno ci
będzie się przebić. – zażartował.
- Weź mi nie przypominaj. To był zarazem najpiękniejszy i
najgorszy dzień w moim życiu. Jeszcze nigdy się tak nie denerwowałem.
- Hehe. To poczekaj do ślubu. A nie możesz jej dać czegoś od
siebie. Na przykład namaluj dla niej obraz.
- Ty to nie jest taki zły pomysł. A ty masz już prezent?
- Nie.
- A pewnie dlatego teraz łazisz po sklepach. To poszukajmy
czegoś razem.
- Ja właściwie nie jestem na zakupach. Tak sobie chodzę.
- To wasze pierwsze wspólne walentynki. Musisz mu kupić coś
wyjątkowego. Ale ja tak naprawdę nie mam pojęcia co się kupuje chłopakowi. –
zamyślił się Sai. – Kwiaty wypada kupić?
- Nie wiem. – powiedział obojętnie Sasuke.
- No wiesz Sasuke to będzie dla was wyjątkowy dzień. Ja już
trochę zaplanowałem. Zamówiłem stolik w restauracji, w której byliśmy na
pierwszej randce. A wy się gdzieś wybieracie?
Sasuke nie słuchał przyjaciela, ponieważ zauważył znajomą
blond czuprynę i serce zaczęło mu od razu bić.
- O czyż to nie Naruto? – zapytał Sai. – Naruto! – zawołał
chłopaka.
Naruto uśmiechnął się i pomachał ręką. Kiedy spojrzał na
Sasuke spuścił wzrok, a jego policzki zarumieniły się delikatnie.
- Sai mogę cię o coś prosić? – zapytał przestraszony Sasuke.
- Jasne.
- Nie mów Naruto, że jestem gejem.
- No dobra. Chyba lepiej będzie jeśli ty mu to sam powiesz.
Cześć! Ty też na zakupach? – zwrócił się do blondaska, kiedy ten podszedł do
nich.
- Cześć! Wyszedłem na spacer. Ale prawdę powiedziawszy zgubiłem
się. Dobrze, że na was trafiłem. Zupełnie nie poznaję Konohy. Szok jak to
miasto się bardzo zmieniło.
- Bo my jesteśmy właśnie w trakcie walentynkowych zakupów. –
powiedział Sai. – Eee. To znaczy ja jestem, a Sasu mi pomaga.
- Szukasz prezentu dla Sakury?
- Może też nam pomożesz? W końcu co 3 głowy to nie jedna, a
wy do tego znacie lepiej Sakurę niż ja. Przecież od tylu lat jesteście
przyjaciółmi.
- Wiecie co? Ja muszę już wracać. – powiedział Sasuke.
- Eeee. Czemu? – zasmucił się Sai. – Nie rób mi tego. Musisz
mi pomóc.
- Może innym razem. Muszę już iść. To do jutra.
Odwrócił się i zaczął iść. Naruto patrzył na niego i zrobiło
mu się tak jakoś przykro. Sasuke nie obdarzył go nawet spojrzeniem. Uchiha
szedł szybki krokiem i jednocześnie próbował uspokoić swoje walące jak młotem
serce.
- Sasuke. – usłyszał za sobą dobrze mu znany głos. Odwrócił
się w stronę blondyna, czuł się tak jakby miał zemdleć. – Możesz mnie
odprowadzić do domu? Wstyd się przyznać, ale ja naprawdę się zgubiłem.
- Jasne.
- Dobrze się czujesz? – zapytał. – Jesteś cały czerwony?
Może masz gorączkę? – chciał dotknął jego czoła.
- Nic mi nie jest. – umknął przed dotykiem.
Szli w milczeniu. Sasuke patrzył przed siebie i starał się
nie zwracać uwagi na idącego koło niego chłopaka. Naruto natomiast cały czas
się nie niego gapił.
- Sasuke dlaczego mnie unikasz? Czy zrobiłem coś nie tak? –
zapytał nagle.
- Nie unikam cię.
- Czy chodzi o ten pocałunek?
- Nie. Mieliśmy o tym zapomnieć. – stanął jak wryty i
spojrzał w niebieskie tęczówki.
- Nie chcę żebyś mnie źle zrozumiał. Ja nie jestem gejem, to
nie tak, że na ciebie lecę czy coś. Ja po prostu za dużo wypiłem. Nigdy nie
miałem głowy do alkoholu. - Sasuke stał i czuł jak jego serce ściska
niewyobrażalny ból. – Mogłeś sobie coś takiego pomyśleć, prawda? – kontynuował
Naruto. – Dlatego chcę to wyjaśnić. Nie daje mi to spokoju. Jesteśmy
przyjaciółmi, więc…
- Przestań! – krzyknął Sasuke i zwrócił tym samym na siebie
uwagę wszystkich przechodniów. Spojrzał w przestraszone lazurowe tęczówki. –
Przepraszam. – powiedział cicho. – Jest w porządku. Nie przejmuj się. Nigdy bym
czegoś takiego o tobie nie pomyślał. Chodź odprowadzę cię.
Jednak znowu szli w ciszy. Naruto nie miał odwagi się
odezwać, a także spojrzeć na niego. Sasuke dziękował w duchu, za to, że blondyn
się nie odzywa. Teraz był już zupełnie pewien, że nie może powiedzieć mu co
czuje. Przecież Naruto powiedział, że nie jest gejem i że nic innego, poza
przyjaźnią, do niego nie czuje. Jednak nie do końca potrafił ukryć swoje
rozczarowanie i smutek. Naruto w pewnym momencie spojrzał na niego i zaskoczyła
go twarz przyjaciela. Jeszcze nie widział go takiego przybitego. Zastanawiał
się co takiego może być przyczyną jego stanu. Nawet mu do głowy nie przyszło,
jak bardzo swoimi słowami rani Uchihę. Ale Uzumaki był ostatnią osoba, która domyśliłaby
się co takiego naprawdę czuje do niego Sasuke.
W końcu stanęli przed kamienicą w której mieszkał Naruto.
- To może tym razem wejdziesz na herbatę albo kawę?
- Nie.
- Dlaczego nie chcesz? – zdziwił się Naruto.
- Jestem umówiony.
- Skoro tak, to może innym razem. Dzięki za odprowadzenie.
Na razie.
-Tak. Do jutra.
Oddalił się szybko. Po drodze wyjął telefon.
- Cześć Kiba! Możemy się spotkać? Gdzie teraz jesteś?
- W domu. Jeśli chcesz to wpadnij.
- Oki będę za 20 minut.
- No dobrze to czekam.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
- Cześć. Czy coś się stało? – zmartwił się Kiba wpuszczając
chłopaka do domu.
- Tak. – Sasuke przycisnął szatyna do ściany i wbił się
zachłannie w jego usta. – Stęskniłem się za tobą. Jesteś sam?
- Tak.
- Świetnie. To znaczy, że nie muszę się powstrzymywać.
Sasuke zaczął pchać chłopaka w stronę jego pokoju. Położył
go na łóżku i zaczął chaotycznie całować po twarzy. Jego dłonie w pośpiechu
zaczęły zdejmować z Inuzuki ubrania.
- Sasuke przestać! Co w ciebie wstąpiło?! – chłopak próbował
się wyrwać jednak Uchiha trzymał go mocno.
W końcu Sasuke opanował się jakoś. Usiadł na brzegu łóżka i
zasłonił twarz dłońmi.
- Przepraszam. – wyszeptał.
- Co się z tobą dzieje? Od kilku dni nie jesteś sobą.
- Kiba przepraszam cię. – powtórzył.
- Za co mnie przepraszasz?
W końcu brunet spojrzał na chłopaka. Kiba był szoku. Jeszcze
nigdy nie widział nikogo z tak nieszczęśliwą miną.
- Kiba rozstańmy się.
- Co? Dlaczego?
- Bo nie chcę cię oszukiwać. Nie zasługujesz na to.
- Oszukujesz mnie? W czym?
- Ja… - zawahał się. - …kocham kogoś innego. Jednak to jest
nieodwzajemniona miłość. Kiedy wreszcie postanowiłem o nim zapomnieć, znowu
zjawił się w moim życiu. Przepraszam. Bardzo chciałbym odwzajemnić twoje
uczucia, ale nie potrafię.
- Czy byłeś ze mną szczęśliwy?
- Tak.
- Wiec cały czas tak może być.
- Kiba. Ja wiem co to znaczy kochać bez wzajemności. Nie
chce żebyś przeżywał to samo co ja.
- Może kiedyś mnie pokochasz?
- Nie chcę ci dawać złudnych nadziei.
- To mój wybór. Kocham cię i chcę być z tobą, nawet jeśli ty
nie czujesz tego samego co ja.
- Gdy się kogoś kocha, chce się być z tą osobą, chodź by nie
wiem co. Tak powiedziała mi przyjaciółka. Szkoda, że ja nie mam takiej odwagi
jak ty.
- Sasuke ja nie chcę się z tobą rozstawać. Kocham cię. Wiem,
że nie uszczęśliwię cię tak jakbyś tego chciał, ale przynajmniej postaram się.
Wystarczy mi, że będziemy się spotykać od czasu do czasu. Może z czasem twoje
uczucia się zmienią?
- Chcesz się pchać w takie bagno?
- Tak, ponieważ cię kocham.
Inuzuka pocałował go czule w usta. Zaczął rozpinać kurtkę
Uchihy i po chwili leżała gdzieś na podłodze.
- Kiba…
- Ciii. Przyszedłeś tu żeby się kochać, więc zróbmy to.
Zdjął z bruneta bluzę razem z koszulką, popchnął go na łóżko
i zaczął całować po szyi.
- Sprawię, że się we mnie zakochasz. Pozwól mi się tobą
zaopiekować.
Zjechał językiem na obojczyki, a potem na sutki. Sasuke czuł
jak jego ciało zaczyna ogarniać pożądanie. Jednak było to zupełnie inne uczucie
niż kilka dni temu, kiedy się kochali. Coś w tym wszystkim brakowało. Kilka dni
temu wierzył, ze kocha Kibe, a teraz nie czuł tego. Poderwał się gwałtownie,
kiedy Inuzuka zaczął dotykać jego krocza.
- Wybacz. Nie mogę. Pójdę już. – zaczął się szybko ubierać.
Kiba przytulił się do jego pleców.
- Jeśli zmienisz zdanie wiesz gdzie mnie szukać. Będę na
ciebie czekał, tak długo jak trzeba.
- Kiba. Dziękuję i jeszcze raz przepraszam.
- Zadzwoń do mnie.
- Jasne. To na razie.
Kiba patrzył smutno przez okno na oddalającego się
ukochanego. Wiedział teraz aż za dobrze co Sasuke czuje. Zastanawiał się, kim
jest chłopak, który tak mocno zawładnął jego sercem. Postanowił się tego
dowiedzieć za wszelką cenę.
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, Łasiczko, Kisame tak czule, a Itachi... współczuję bardzo Sasuke cierpi, ale Naruto reaguje... dobrze że nie chce oszukiwać Kiby choć i jego szkoda, a ja wyobrażam sobie tak Kiba znajduje Naruto i wygarnia mu jak tak może Sasuke traktować ;)
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia