Rozdział 9
- Napijesz się czegoś? – zapytał Naruto wpuszczając przyjaciela
do swojego pokoju.
- Masz piwo?
- Tak. Ja też się chętnie napiję. Zaraz przyniosę. Rozgość
się.
Uzumaki poszedł do kuchni. Cały się trząsł w środku. Przyda
mu się kropelka alkoholu dla rozluźnienia.
- Żebym tylko za
mocno się nie rozluźnił. – pomyślał, przypominając sobie pocałunek.
Sasuke usiadł przy biurku i westchnął głośno. Wolał unikać
spotkań z Naruto sam na sam. W innych chwilach potrafił nad sobą panować, w
jeszcze innych nie. Denerwował się tą rozmową chociaż wiedział co blondynek
chce mu powiedzieć.
Naruto wszedł do pokoju i postawił przed przyjacielem puszkę
piwa. Sam usiadł na brzegu swojego łóżka i nerwowo napił się piwa. Napój rozlał
się delikatnym ciepłem po całym ciele wywołując lekkie rumieńce. Zdenerwowanie
również robiło swoje. Czuł na sobie spojrzenie czarnych tęczówek. Upił jeszcze
jeden duży łyk i spojrzał w końcu na przyjaciela.
- Nie wiem od czego zacząć.
- Najlepiej od początku. – powiedział spokojnie, chociaż tak
naprawdę w środku był kłębkiem nerwów.
- Moja mam podjęła nagle decyzję o wyjeździe. Nawet nie
spytała się mnie o zdanie. Ale zrobiła to dla mojego dobra. Moi rodzice zawsze
się kochali, ale moja mama nie chciała opuszczać Konohy, a ojciec miał w
Londynie dobrą pracę. Ale w końcu stracił cierpliwość i kazał mamie wybrać.
Więc dlatego wyjechaliśmy. Nikomu nie powiedzieliśmy o wyjeździe. To miało być
na próbę. Mieliśmy wyjechać na wakacje. Jednak po miesiącu moim rodzice się
pobrali. Pierwszy raz od bardzo dawna widziałem moją mamę szczęśliwą. Wreszcie
poczułem, że mam prawdziwą, kompletną rodzinę. – w lazurowych oczach tańczyły
wesołe iskierki, a Sasuke podziwiał w myślach ten piękny widok. – Dwa lata temu
dostałem się do orkiestry Opery Królewskiej w Londynie. – oczy Uchihy
rozszerzyły się z zaskoczenia. – To był szczyt moich marzeń. Dostać się do tej
orkiestry jest niezwykle trudne. Było to dla mnie wielkie wyróżnienie. Byłem z
siebie taki dumny. Po roku występowania, dyrygent zaproponował mi żebym zagrał
na koncertach solówki. Jak to usłyszałem, myślałem, że umrę ze szczęścia. Przez
pół roku przygotowywałem się do tego występu. Musiałem wszystko doprowadzić do
perfekcji. Nie chciałem się zbłaźnić. Tak wiem jak to brzmi. Nigdy nie
należałem do osób, które robią coś perfekcyjnie. To zawsze ty taki byłeś.
Idealny pod każdym względem. W końcu nadszedł ten wyjątkowy dzień. Jeszcze
nigdy nie byłem tak zdenerwowany. Ręce mi się tak mocno trzęsły, że nie mogłem
chwycić skrzypiec. Zebrałem w sobie cała moją odwagę i wyszedłem na scenę.
Ukłoniłem się, uśmiechnąłem lekko. Ogarnąłem wzrokiem całą salę. Zastanawiałem
się jak ci wszyscy aktorzy mogą grać tak spokojnie na tej scenie. Prawie 2 tyś.
par oczu na mnie patrzyło. A ja w pierwszym rzędzie wypatrywałem dwóch mi
najbliższych. Jednak nigdzie ich nie było. Zacząłem grać, ale w środku trzęsłem
się ze wściekłości. Rodzice dobrze wiedzieli jak ważny był dla mnie ten dzień.
Chciałem na nich patrzeć, widzieć w ich oczach dumę i radość. Ale ich nie było.
– iskierki, które jeszcze przed chwilą podziwiał Sasuke zostały zastąpione
przez łzy. – Jeszcze nigdy nie byłem taki wściekły i zawiedziony. Zagrałem 2
utwory i zszedłem ze sceny. Za 20 minut miałem znowu wejść i zagrać. Za
kulisami podszedł do mnie jakiś mężczyzna. Zaprowadził mnie do garderoby, a
tam… - zakrył twarz dłońmi.
Sasuke uklęknął przed nim i złapał go za dłonie. Naruto
spojrzał na przyjaciela. Brunet mógłby to przerwać, wiedział jak trudno mu jest
mówić o tym. Jednak postanowił mu się przerywać. Patrzył mu prosto w oczy,
cierpliwie czekając aż znowu zacznie mówić. Uzumaki przełknął nerwowo ślinę.
- Bardzo chcieli być na tym koncercie. Ale mój tata
niespodziewanie musiał zostać dłużej w pracy. Po pracy szybko pojechał do domu
po moją mamę. Tamtego dnia strasznie padało. Drogi były śliskie. Jechali za
szybko i mój tata nie wyrobił na zakręcie. Uderzył w drzewo. Zmarł na miejscu,
a moja mam na drugi dzień w szpitalu. Tak bardzo siebie za to nienawidzę. Byłem
tak wściekły , że ich nie ma na widowni, a oni jechali na koncert. Nigdy sobie
tego nie wybaczę tego, że tak źle o nich myślałem.
Sasuke przytulił do siebie przyjaciela. Naruto cały się
trząsł i mocno płakał. Po kilku sekundach ramię bruneta było od nich mokre. Od
kiedy Iruka powiedział mu o wszystkim, zastanawiał się co takiego powiedzieć
Naruto, kiedy ten będzie mu to opowiadał. Jednak teraz milczał, żadne słowa nie
były teraz w stanie podnieć na duchu Uzumakiego. Sasuke mógł teraz jedynie
milczeć, obejmować go i głaskać uspokajająco po plecach.
- Wiem co zaraz powiesz: „ Przestań się obwiniać. To nie
twoja wina
Naruto.” – spojrzał prosto w czarne tęczówki. – Nie chcę tego słuchać. Wszyscy ludzie na około mi to powtarzają. Mam tego dosyć.
Naruto.” – spojrzał prosto w czarne tęczówki. – Nie chcę tego słuchać. Wszyscy ludzie na około mi to powtarzają. Mam tego dosyć.
Sasuke milczał. Rzeczywiście chciał powiedzieć coś takiego,
a teraz zrobiło mu się bardzo głupio.
- Dlatego przestałeś grać. – stwierdził po dłuższej chwili
milczenia.
- Ja po prostu nie mogę zagrać czystej nuty. Mam w sobie
jakąś blokadę. Muzyka nie przynosi mi już takiej radości jak kiedyś.
- Nie prawda. – Sasuke pociągnął go za rękę i poprowadził do
salonu.
Posadził go przez pianinem i usiadł koło niego.
- Co chcesz żebym ci zagrał?
- Sasuke…
- Już wiem. Lubisz jak gram „Nad pięknym, modrym Dunajem”.
Rozciągnął palce i już miał dotknął klawiszy, ale Naruto
złapał go za dłonie.
- Naruto miłość nie znika tak po prostu. Nosimy ją w swoim
sercu. Wiem coś o tym. Czujesz teraz wielki żal, ponieważ przydarzyło ci się
coś strasznego. Dlatego nie możesz grać.
- Z tobą było tak samo? Tak dużo dla ciebie znaczyłem? –
Sasuke spojrzał na przyjaciela. – Nie byłem wart tego żebyś przestał grać.
- Byłeś… Jesteś wart o wiele więcej. – wyszeptał.
- Nie rozumiem cię. Zawsze taki byłeś. Troszczyłeś się o
mnie. Dlaczego? Nie zasłużyłem na to.
- Przestań! Dlaczego tak nisko się cenisz? Jesteś wspaniałą
osobą. Kiedy widzę twoje wesołe spojrzenie, twój szeroki uśmiech, moje serce
napełnia się szczęściem.
- To dlaczego jesteś smutny? Od mojego powrotu taki jesteś.
Skoro napełniam twoje serce szczęściem, to dlaczego mam wrażenie, że jest
odwrotnie? - Sasuke spuścił wzrok na klawisze pianina. – Właśnie o tym mówię.
Co próbujesz przede mną ukryć? Sasuke spójrz na mnie! – wziął jego twarz w
swoje dłonie.
Serce bruneta od razu zaczęło szybciej bić, a oczy dziwnie
świecić. Ciało ponownie odmówiło mu posłuszeństwa. Naruto zauważył to. Z nim
również działo się coś dziwnego. Przed oczami znowu mignęła mu scena pocałunku.
Znowu pojawiło się to dziwne uczucie, chęć poczucia ust przyjaciela. Nie
zastanawiając się nad tym co robi dotknął swoimi wargami lekko rozchylone usta
Sasuke. Przestraszony Naruto oderwał się od chłopaka i spojrzał na niego.
Uchiha miał zamknięte oczy, do jego świadomości powoli docierało to co się
przed chwilą stało. Otworzył oczy i spojrzał prosto w niebieskie tęczówki.
Patrzyli na siebie w milczeniu.
Sasuke dotknął jego policzka i zaczął po nim gładzić
kciukiem. Po całym ciele Naruto przeszła gorąca fala. Jeszcze nigdy nie widział
w tych czarnych oczach tyle czułości, jednocześnie był w nich wypisany ból.
Naruto również dotknął jego policzka. Ich twarze zbliżyły się do siebie. Oparli
się czołami cały czas patrzą sobie głęboko w oczy. Ich usta złączyły się w
pocałunku. Tym razem Sasuke nie był bierny. Zaplótł palce w blond kosmykach,
przyciągając chłopaka jeszcze bliżej. Naruto zrobił to samo. Przylgnął do
Uchihy całym ciałem. Brunet bardzo się starał żeby nie stracić nad sobą
panowania. Jednak było to bardzo trudne. Od tak dawna marzył o tej chwili. Żeby
go mieć w swoich ramionach, całować, dotykać. To było jak sen.
- No właśnie może to
jest sen? – przestraszył się.
Naruto wyczuł napięcie czarnookiego i odsunął się od niego. Z
przerażeniem patrzył jak z jego oczu lecą łzy.
- Przepraszam Sasuke. Jak mogłem być tak ślepy i nie
zauważyć twoich uczuć.
Uchiha patrzył na niego przez mgłę. Blondynek starł kciukami
słone łzy i uśmiechnął się. To był właśnie ten uśmiech, który Sasuke kochał
najbardziej. Czarnooki uśmiechnął się lekko.
- Byłem ślepy nie tylko na twoje uczucia. Nie widziałem
również tego, co dzieje się w moim sercu. Ależ ja jestem głupi. Przez te
wszystkie dni bardzo cię zraniłem. Gadałem takie głupoty.
- To już nieważne. – odezwał się w końcu Sasuke. Przyłożył
swoje czoło do jego i uśmiechnął się. – Kocham cię.
Wielki mur otaczający serce bruneta runął. Czuł się lekki i
szczęśliwy. Nareszcie to powiedział, zrzucił ze swoich barków ciężar, który
przytłaczał go od tak wielu lat. Czuł na swoich policzkach ciepłe, wręcz gorące
dłonie ukochanego.
- Ja też cie kocham.
Te cztery słowa były jak strzała Amora wbijająca się w
serce. Tkwiła w sercu Sasuke już od bardzo dawna, ale do tej pory przynosiła
jedynie ból i cierpienie. Teraz nareszcie przyniosła niewyobrażalne szczęście.
Pocałowali się ponownie, tym razem namiętniej. Musieli dać
upust swoim uczuciom. Sasuke tym skrywanym od lat, Naruto co dopiero odkrytym.
Ogarnął ich szał. Zaczęli trącać się językami, poznawać wnętrze swoich ust.
Cały świat przestał dla nich istnieć.
I love it !
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie rozdziały ( ok. 3 razy), ale to mój ulubiony < 3
Kocham to opowiadanie < 3
I czekam na 16 rozdział ; DDD
<3 <3 <3 Dobry czlowieku... Kocham to! Wybacz, ze pod wczesniejszymi notkami nigdy nic nie pisalam >.< ale na swoje usprawiedliwienie mam tylko to,a raczej az to , ze piszesz tak... Tak... Po prostu niesamowicie,ze zamiast pisac MUSIALAM czytac... Po prostu nie moglam inaczej. (no i w dodatku pisze z tel. Wiec ... No... Takie zycie >^<) Takze wiedz, ze jestes bardzo dobrym czlowiekiem!!! Sorki, ze sie tak rozpisalam <3 XD
OdpowiedzUsuń